„Czekając na Armagedon” (cz. 2) – Wykluczeni


Osiem lat temu (2014 r.) w USA został zaingurowany Dzień Pamięci Ofiar Strażnicy, obchodzony odtąd na całym świecie 26 lipca. Upamiętnia się w nim m.in. osoby, które straciły życie na skutek zakazu transfuzji krwi. Są wśród nich nie tylko świadomie odmawiający transfuzji świadkowie, ale i niczego nieświadome, małe dzieci fanatycznie wierzących rodziców. Druga grupa ofiar to osoby, które ta retrykcyjna religia doprowadziła do samobójstwa na skutek nakazanego wobec nich ostracyzmu po wykluczeniu lub odejściu z Organizacji.
Z tego powodu co jakiś czas (nie tylko 26 lipca) organizowane są wiece i protesty mające na celu uświadomienie społeczeństwu, jak destruktywną sektą są świadkowie Jehowy.

Czytaj dalej

“Czekając na Armagedon“ (cz. 2) – „Wielki ucisk”


Dwa lata temu opublikowałam pierwszą część powieści Czekając na Armagedon (która została także odnotowana na tym blogu). Przedstawiłam tam – znany mi z autopsji – sposób myślenia  świadków Jehowy. Opisałam rzeczy, które mnie raziły albo były tak absurdalne, że nie mogłam ich zostawić bez komentarza. Posłużyłam się w tym celu fikcyjną historią z… wyczekiwanej przyszłości. Świadkowie od ponad stu lat czekają na niechybnie zbliżający się koniec świata, w którym ludzie “niegodziwi” (tj. ci, co odrzucili głoszoną przez nich “Prawdę”) zginą w Armagedonie, a ocaleją jedynie ”prawi“ członkowie Organizacji, by odtąd żyć wiecznie w przywróconym przez Jehowę raju na ziemi. 

W pisanej obecnie drugiej części powieści chciałabym pokazać, że może nie być tak łatwo, jak by oczekiwali… bo oto nadejście Armagedonu się opóźnia, wyczekiwany raj nie nadchodzi i trzeba nauczyć się żyć w trudnych warunkach. Wprowadzam też nowych bohaterów, by na ich przykładzie pokazać więcej schematów myślowych członków tej organizacji religijnej, w tym także jej podobieństwo do innych wyznań – przez świadków potępianych jako ”religie fałszywe”. 

Czytaj dalej

O „czuwaniu”, ktόre nie jest czekaniem


Trwająca wciąż pandemia uruchomiła apokalipryczną wyobraźnię chrześcijan wierzących w biblijne proroctwa dotyczące końca świata i poprzedzające όw koniec „drugie przyjście Chrystusa”, a wraz z nim nastanie – obiecywanego jakoby przez Biblię –  krόlestwa. Napisałam “jakoby”, ponieważ i samo pojęcie „Krόlestwa Bożego”, i jego nastanie  rόżnie jest w rόżnych denominacjach interpretowane. Apokaliptyczne wzmoźenia wśrόd biblijnych fundamentalistόw odżywają wraz z końcem każdego stulecia tudzieź przy okazji każdego spektakularnego kataklizmu – z taką samą intensywnością, jaka cechowała nadzieje pierwszych chrześcijan. Z tą rόżnicą, że nadzieja (pierwotnie wiązana z wyzwoleniem od  prześladowań ze strony Cesarstwa Rzymskiego) została wyparta przez strach, niezaleźnie od deklarowanych uczuć i oczekiwań.

Czytaj dalej