Starość w biblijnej i greckiej perspektywie (cz. 1)


Eklezjasta w 11 rozdziale napomina:

Ciesz się, młodzieńcze, w młodości swojej,
a serce twoje niech się rozwesela za dni młodości twojej.
I chodź drogami serca swego
i za tym, co oczy twe pociąga;
lecz wiedz, że z tego wszystkiego
będzie cię sądził Bóg!
Więc usuń przygnębienie ze swego serca
i oddal ból od twego ciała,
bo młodość jak zorza poranna szybko przemija.

Czytaj dalej

Filozofowie o starości (1) – Arystoteles


Starość jest niczym innym, jak tylko powtórzeniem wieku dziecięcego. (Arystoteles)

Arystoteles bardzo negatywnie wyraża się o podeszłym wieku, uważając starość za wylęgarnię najgorszych cech charakteru. Po Arystotelesie Zachód odziedziczył standardowy zestaw inwektyw, ale i stojących za nimi racjonalizacji dla negatywnego stanowiska wobec wieku podeszłego. Starość została wyrzucona z kręgu zainteresowań filozofa/uczonego jako moralnie niegodna, ostatnia faza egzystencji, ale i poznawczo jałowa dziedzina dociekań. Tak jak młodość, uważa Arystoteles – pochopna, zapalczywa z powodu nadmiernej ciepłoty ciała i braku doświadczenia, które chłodziłyby rozpalone zmysły, podobnie starość z bagażem doświadczeń, w większości niemiłych, sprzyja rozwojowi jak najgorszych cech charakteru, którego nie rozgrzewa już ciepło wieku młodego. Toteż zgodnie ze swą ogólną zasadą złotego środka, Arystoteles za najlepszy okres życia uważa wiek dojrzały.

Czytaj dalej

Agnostyka filozoficzne kłopoty z duszą*


dusza-z-ciala-ulecialaNawet gdybyśmy przyjęli, że istnieje Piekło i Niebo takie, jak w eschatologii chrześcijańskiej, nie jesteśmy w stanie rozwiązać jednoznacznie problemu duszy i implikowanych przezeń konsekwencji.

Używam zamiennie pojęć „świadomość” i „dusza”, co jest uprawnione, chociaż według mnie termin „dusza” ma szerszy zakres niż  „świadomość”, jeśli uwzględnić kontekst religijny i teologiczny. Czytaj dalej

Smutek Arystotelesa*


Smutek ArystotelesaMoje Metropolitan (13)

Metropolitan Museum jest skarbnicą arcydzieł. O wielu z nich zapomniano, twórcy stracili łaski możnych patronów, publiczność o zmiennych gustach zwróciła się w inną stronę. Dokonania tych twórców przestały pobudzać, ekscytować. Chcę na ich dziela  zwrócić uwagę. Odkurzyć, przypomnieć. Byli kiedyś sławni, często bogaci, podziwiani. I skończyło się. Hic transit gloria mundi… W takim nastroju staję przed Arystotelesem z popiersiem Homera.  Twórca nie byle jaki – Rembrandt – jeden z tuzów malarstwa światowego, wielki wśród największych. Czytaj dalej