Sprawdzamy


Już sam tytuł książki* dla żarliwych katolików staje się wyzwaniem do „czynnej obrony” swojej wiary. Z moich doświadczeń wynika, że im ta wiara słabsza i z przyzwyczajenia wynikająca, tym obrona jest widoczniejsza i bardziej teatralna. Tak też i teraz zebrała się w proteście przed wydawnictwem grupa obrońców chrześcijaństwa. A chodzi o wywiad-rzekę Artura Nowaka (prawnika i publicysty, znanego już z innych książek o katolicyzmie) z Ireneuszem Ziemińskim, profesorem Instytutu Filozofii i Kognitywistyki Uniwersytetu Szczecińskiego oraz – co warto podkreślić – absolwentem, a następnie doktorem habilitowanym na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, oraz laureatem Nagrody im. Józefa Tischnera.

Stanisław Obirek we Wstępie pisze, że warto sobie zadać trud sprawdzenia, na czym polega i z czego wynika amoralność chrześcijaństwa. Proponuje sprawdzić, co tak naprawdę znajduje się w Starym i Nowym Testamencie, które są niekwestionowanym moralnym drogowskazem dla chrześcijan. No to spójrzmy, z czym mamy do czynienia: Bóg stwarza świat, stwarza człowieka, a potem oddaje go szatanowi na pokuszenie. Następnie, żeby ratować sytuację, posyła swojego Syna, który ma być zamordowany po to, żeby odkupić przeszłe i przyszłe pokolenia.

Czytając wypowiedzi Autorów miałem przed oczami czteropoziomową piramidę, na szczycie której znajduje się nieskończenie dobry i wszechmogący Bóg Ojciec, poniżej Syn Boży, mający w męczarniach odkupić grzechy całego świata, jeszcze niżej – Kościół Katolicki, dodatkowo dbający o niepopełnianie już odkupionych grzechów, a na samym dole owej metaforycznej piramidy – lud boży (z małych liter), który ma nie zadawać niewygodnych pytań. W zależności od poziomu tej piramidy pojawiają się takie czy inne wątpliwości dociekliwych chrześcijan, którzy wychowani zostali po katolicku, ufali, ale też postanowili odwołać się do własnego rozumu, który otrzymali od Boga, i który zapewne podpowiedział im, że warto o tym rozmawiać.

I tak grzeszący szczerością, niepokorni Autorzy, szczególnie w odniesieniu do polskiego katolicyzmu, mówią: SPRAWDZAMY – aby następnie podrozdział po podrozdziale cytować i interpretować fragmenty Pisma Świętego, które ukazują prawdziwą twarz pozornego miłosierdzia i jakże deklaratywnej postawy religijnego systemu. W kolejnych rozdziałach przedstawiane są fragmenty Starego i Nowego Testamentu, nader rzadko poruszane i słabo obecne w świadomości przeciętnego polskiego katolika, który ich nie zna, bo nie czyta i nie rozmawia o nich. A jeśli czyta, to bez próby refleksji i dociekania sensu słów. Dlatego rozmowa dotyka tych najbardziej zafałszowanych mitów: o miłości bliźniego, o miłości nieprzyjaciół, o miłosierdziu, o odkupieniu, a także mechanizmów władzy duchowej oraz posłuszeństwa Biblii i Kościołowi. Najbardziej aktualne, a zarazem boleśnie mizogeniczne wątki dotyczą biblijnego wzorca kobiety, losu kobiet w chrześcijaństwie oraz dyskryminacji osób o odmiennych orientacjach seksualnych.

Jednym z najbardziej dyskutowanych w książce wątków jest chrześcijańskie miłosierdzie, które ma wyróżniać tę religię od innych, a które opiera się na trudnym do zrozumienia wydarzeniu intencjonalnego przekazania przez ojca swego dziecka, aby było torturowane i umierało w mękach. Przecież to jest okrutnekonstatuje A. Nowak – [z]godzić się na cierpienie swojego dziecka, choć to ja zasłużyłem na karę. Co ze mnie byłby za ojciec, gdybym przyjął taką ofiarę? (s.107) Zdaniem I. Ziemińskiego, porównanie z miłością rodziców do dzieci każe powątpiewać, czy Bóg, który posłał na śmierć swego Syna, jest miarą nieskończenie dobrego i miłosiernego Ojca. (s. 126) Bogu chrześcijańskiemu nie byłoby wolno powierzyć opieki nad dziećmi, że żaden sąd nie mógłby go usprawiedliwić za to, co zrobił swemu Synowi… (s. 132) Teolodzy nazywają to okrucieństwo – jak przypomina Ireneusz Ziemiński  – „paradoksem miłosierdzia” czy „logiką bożej miłości”. W kategoriach ludzkich nie sposób tego pojąć, podobnie jak nie sposób zrozumieć etyki Boga w odniesieniu do konkretnych historii: starotestamentowej – Hioba czy nowotestamentowej – Ananiasza i Safiry. Z ludzkiej perspektywy to sadyzm w najczystszej postaci. Bóg chrześcijan jest równie plemienny, jak Bóg judaizmu czy islamu, chociaż podobnie jak tam dąży do zapanowania nad całym światem, żądając, żeby wszyscy uznali go za jedynego Boga. Współcześnie potwierdził to oficjalnie Kościół Rzymskokatolocki w deklaracji Dominus Iesus – kontynuuje autor i pyta o rolę ludzkiego cierpienia oraz samopoczucie Boga. Nawiązując do homilii Jana Pawła II, w których podkreślał on „zbawczą moc krzyża”, Ziemiński konstatuje, że owa „moc” jest moralną aberracją, wobec czego nie da się zracjonalizować. I prowokacyjnie pyta (za Leszkiem Kołakowskim): Czy Pan Bóg może być szczęśliwy? Bo co, jeśli TAK, i co, jeśli NIE?

Wątków w rozmowie Artura Nowaka z Ireneuszem Ziemińskim jest bardzo wiele. Sam wielokrotnie zmagałem się z nimi na swój własny eschatologiczny użytek. Jednak najbardziej znaczący dla całej rozmowy zamieszczonej w książce liczącej 414 stron, jest końcowy rozdział: Wykluczająca mowa Jezusa. Autorzy eksponują tu język, którym się posługiwał Jezus, a my jako chrześcijanie udawaliśmy, że taki ma być. Skoro autorzy mówią, że uczciwie chcą sprawdzić skąd bierze się na tych niższych poziomach wiary chrześcijańskiej zło, nietolerancja, mizoginia, wykluczenia, straszenie szatanem czy potrzeba kontroli nad innymi, to niezbędne jest sprawdzenie, jakich słów używał sam Jezus. W nagromadzeniu „obraźliwych epitetów” wobec bliźnich trudno jest obronić obraz niosącego miłość syna bożego, mającego zmienić oblicze tej ziemi. Streszczenie zamieszczone przed ostatnim rozdziałem przytaczam w całości:

Ewangelia ukazuje nie tylko miłosierną, lecz także złowrogą twarz Jezusa, który często bywa zagniewany, grozi piekłem, obrzuca swoich rozmówców obraźliwymi epitetami. Z grubsza biorąc, w słowniku Jezusa można wyróżnić cztery grupy epitetów, za pomocą których opisuje ludzi Do pierwszej należy figura szatana, Jezus bowiem potrafi nazwać zarówno swoich uczniów, jak też faryzeuszy i naród wybrany dziećmi diabła. Drugą grupę stanowią wypowiedzi, które nie tylko dzisiaj, lecz także w czasach Jezusa uchodziły za depersonalizujące, porównuje bowiem ludzi do wieprzy, psów czy żmij. Grupę trzecią stanowią porównania ludzi do chwastów, które trzeba wyplenić, aby uzyskać obfite plony. Wreszcie czwarta grupa wypowiedzi, odwołująca się do gehenny, czyli miejsca, w którym spalano śmieci wywożone z Jerozolimy, zrównuje grzesznych ludzi z nieczystościami i odpadami. Jesteśmy zatem niepokojąco blisko „tęczowej zarazy”. Lektura Biblii przekonuje, że Jezus nie był łagodnym barankiem pokoju, lecz surowym sędzią ludzkich słabości, używającym mowy, którą dzisiaj uznajemy za mowę nienawiści. (s. 376)

Nietrudno po tej lekturze uzmysłowić sobie, że skoro instytucja kościelna mieni się spadkobiercą nauki Jezusa, to centralnym zadaniem jej istnienia jest generowanie lęku i ślepego posłuszeństwa. Bez wątpienia rozmowa Nowaka z Ziemińskim o niemoralności chrześcijaństwa powinna być dyskutowana w trybie nagłym przez wszystkich chrześcijan, nie tylko w katolickiej Polsce. Być może po to, aby uratować w chrześcijaństwie to, co warte uratowania. Nie po to, aby uszczęśliwiać Boga, ale po to, aby życie ludzkie miało głębszy sens. Na ile „boska” instytucja z trzeciego poziomu jest gotowa wysłuchać „ludzką” z poziomu najniższego? Jeden Bóg wie, ale skoro dał nam rozum, to chyba właśnie tego oczekuje.

Leslaw Kulmatycki

*Artur Nowak, Ireneusz Ziemiński, Chrześcijaństwo. Amoralna religia. Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Warszawa 2023.

Leslaw Kulmatycki, profesor Akademii Wychowania Fizycznego we Wrocławiu, psychoterapeuta, religioznawca, specjalista w zakresie jogi klasycznej oraz technik relaksacyjnych, które poznawał w ośrodkach Australii i aszramach Indii. Wykłada i prowadzi praktyczne warsztaty oraz redaguje pismo dostępne na stronie: www.przestrzenrelaksacji.pl 

7 thoughts on “Sprawdzamy

  1. Wezwania katolików do “czynnej obrony” wiary świadczą jedynie o ich naiwności – skoro wierzą w skuteczność petycji żądających: natychmiatowego wycofania ze sprzedaży tego przerażającego bluźnierstwa. (link)

  2. Profesorowi Ziemińskiemu (i mecenasowi Nowakowi) polecam do przemyślenia refleksję nie mniej naukowo utytułowanego neurochirurga z Uniwersytetu Harvarda:

    Jako lekarz niemal codziennie obcowałem z niewiarygodnym cierpieniem fizycznym i emocjonalnym i ostatnią rzeczą, jaką chciałbym zrobić, byłoby odebranie komukolwiek nadziei i pociechy, jakie przynosi wiara. Prawdę mówiąc, ucieszyłbym się, gdyby była mi dana jej choć odrobina. (Eben Alexander, M.D.)

    • Ta sama wiara zapewnia też: I poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli (J 8:32).
      Taką jej “odrobinę” to naukowo utytułowany neurochirurg chyba mieć powinien?

  3. Kryzys wiarygodności Kościoła sprawił, co poniekąd zrozumiałe, że – po kilku dekadach narodowej dumy z Rodaka na papieskim tronie – wahadło (tym razem antyreligijnej) egzaltacji, wychyla się w przeciwną stronę. Książka Nowaka i Ziemińskiego na to emocjonalne zapotrzebowanie odpowiada adekwatnie rozchwianą „hermeneutyką biblijną” nie tak dawnego apologety katolicyzmu (zaznajomiłam się z wcześniejszymi publikacjami naukowymi prof. Ziemińskiego).
    Jeśli to “sprawdzanie” biblijnych tekstów czegokolwiek dowodzi, to jedynie teologicznej i religioznawczej niekompetencji obu interpretatorów. Zdumiewające, zwłaszcza u filozofa religii, jest proponowane (nie)rozumienie biblijnych figur “Boga Ojca” i “Syna Bożego”, infantylnie przenoszonych na relację rodzicielską. Tak dyletancka analogia zdyskwalifikowałaby każdą interpretację już na poziomie szkolnej katechezy. Trudno uwierzyć, że dworujący sobie z “logiki Bożej miłości” Autorzy (cytuję: mamy tu do czynienia z moralnym absurdem, którego nie sposób usprawiedliwić) nigdy nie słyszeli o dogmacie Wcielenia – zgodnie z którym umierający na krzyżu Chrystus JEST właśnie tym Bogiem, który [zdaniem Autorów] posłał na śmierć swego Syna.

    Teologowie lubią nazywać krzyż paradoksem miłosierdzia, a nawet logiką Bożej miłości, która z ludzkimi pojęciami nie ma wiele wspólnego, wobec czego należy ją uznać za tajemnicę – ironizuje prof. Ziemiński.

    Akurat filozofa religii nie powinno dziwić, a tym bardziej gorszyć, że dogmat teologiczny “z ludzkimi pojęciami nie ma wiele wspólnego”. Dziwna i gorsząca jest natomiast nieznajomość podstawowych pojęć doktryny, którą zamierza się dekonstruować.

    • Zgadzam się z „zachwyconym katechetą” który napisał o nowatorskiej egzegezie pp. Nowaka i Ziemińskiego, i być może impulsie do zaznajomienia się z inkryminowanymi tekstami Ewangelii. Raczej tu widziałbym wartość tej książki, gdyż ona z „mądrościami” teologii i jej hermeneutyką nie chce mieć wiele wspólnego. Przeciętny wyznawca katolicyzmu nie ma zielonego pojęcia o biblijnej, teologicznej czy religioznawczej interpretacji „dogmatu Wcielenia”. To jest zbyt abstrakcyjne i dlatego biblijne teksty odczytywane są jedynie w ludzkiej perspektywy, taki też „uproszczony” język tu znajdziemy. A swoją drogą prof. Ziemiński ma prawo do wyrażanie swoich wątpliwości.

      • Ja również podzielam (naiwny, być może) optymizm katechety, bo chociaż opinie o tej książce w mediach są w większości entuzjastyczne, odnosi się wrażenie, jakby czytelnicy dopiero od Nowaka i Ziemińskiego dowiadywali się o istnieniu i/lub zawartości Biblii. Pewnie dlatego czują się „nareszcie doinformowani” i o jej “szkodliwości” uświadomieni.
        Wydawałoby się, że w kraju, gdzie szkolna katecheza – od przedszkola do matury – objęła już dwa pokolenia, przynajmniej ramowa znajomość fundamentalnych dogmatów katolicyzmu jest czymś oczywistym, także dla przeciętnego wyznawcy katolicyzmu. Nie powinna też dziwić ich “abstrakcyjność” – dotyczą wszak obszaru pozazmysłowej metafizyki.
        Oczywiście, prof. Ziemiński ma prawo do wyrażanie swoich wątpliwości, jednak od kognitywisty i filozofa religii oczekiwałabym objaśnienia lub reinterpretacji tzw. prawd objawionych na poziomie wyższym od infantylnej dosłowności.
        Tak czy inaczej, zgadzam się z konkluzją recenzji, że ta bestsellerowa książka powinna być dyskutowana w trybie nagłym […] po to, aby – wbrew przekonaniom jej Autorów – uratować w chrześcijaństwie to, co warte uratowania.

  4. Zachodni “nowy ateizm” w Polsce przekształcił się w “nową katechezę”. Zważywszy naturalną u młodzieży przekorę (która jest także polską cechą narodową), nowatorska egzegeza pp. Nowaka i Ziemińskiego może wreszcie odwróci sekularyzacyjny trend… dając wnikliwym czytelnikom impuls do zaznajomienia się z inkryminowanymi tekstami Ewangelii.

Dodaj komentarz